czwartek, 11 października 2012

Rozdział 1

*Oczami Roxann*
  Rano obudziły mnie promienie Słońca, które wpadały przez okno. Otworzyłam leniwe oczy i spojrzałam na budzik. Była 5:30. Nie czekając aż zasnę na nowo, wzięłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Przemyłam zmęczoną twarz, po czym uniosłam głowę i spojrzałam w lustro, z którego zerkała na mnie szczupła blondynka o szarych oczach i długich rzęsach.
- Boże, spraw aby ten dzień był jednym z lepszych - szepnęłam z nadzieją. Zwarta i gotowa porwałam jabłko ze stołu i pojechałam autem do szkoły.

   Stojąc pod klasą zauważyłam jak w moją stronę idzie, choć można powiedzieć, że biegła wysoka dziewczyna o ciemnozielonych oczach, które idealnie współgrały z jej rdzawymi lokami. Miała na imię Nicoll i była moją przyjaciółką od niepamiętnych czasów.
 - Wazzup słońce.
 - Co tam?
 - Podobno Anabell wypisała się ze szkoły, rodzice zabrali ją dziś rano. Szkoda, fajna była - Nicoll zrobiła współczującą minę.
   "Fajna była" też tylko tyle mogłam o niej powiedzieć. Nie znałam jej. Nawet nie starałam się jej poznać.
Moją uwagę przykuła grupa chłopaków wyłaniających się za rogu. Jeden z nich o długich kasztanowych włosach i bursztynowych oczach podszedł do Nicoll i pocałował na przywitanie. Zazdrościłam jej, znalazła swojego księcia z bajki. Chociaż nie musiałam daleko szukać, wystarczyło, że poczułam zapach jego perfum, moje ciało zrobiło się sztywne jak kłoda, a serce zaczęło bić z potrójną szybkością. Między mną a Jonathanem stanęła wysoka postać o prawie,że złotych włosach okalających jego delikatne rysy twarzy i te oczy, te koloru bezchmurnego nieba oczy, w które mogłabym patrzeć w nieskończoność. Martin przez chwilę przyglądał przytulającej się parze.
 - Fuuuj! Znowu pójdziecie w ślinę? Ohyda - mówiąc to zrobił zniesmaczoną minę i udawał, że się krztuś. Nawet wtedy był słodki.
 - Dobra, kradnę Ci go, bo musimy jeszcze przećwiczyć choreografię.
 Jonathan schylił się, by pocałować ostatni raz Nicoll.
 - Idziemy lovelasie. Cześć - chyba mi się zdawało ale gdy to mówił miałam wrażenie, że patrzył wprost na mnie. Zostałam przy tym, że było to przewidzenie.
 Lekcje minęły spokojnie i w miłej atmosferze, a ja po dzwonku udałam się w stronę teatru.

 - Świetnie, wspaniale. No myślę, że widowni się spodoba - trener był cały w skowronkach, bo dowiedział się, że nasz zespół taneczny ma wystąpić w amfiteatrze w Nowym Yorku.
 "Nasz trener", inni nazywają go Panem T., po rozstaniu z żoną popadł w alkoholizm. Gdy był już na dnie nasz dyrcio zaproponował mu prace pod warunkiem, że nigdy więcej nie sięgnie po piwo lub inne świństwa. Od tamtej pory był szczęśliwy.
 A ja?
   Nie, nie stałam na scenie. Ja byłam "prawą ręką" trenera, jako asystentka. Doradzałam, poprawiałam i krytykowałam wszystkie złe pomysły, byłam dobra w tym co robię. Nazywał mnie swoją ISKIERKĄ, bo chociaż jestem cicha i nie wyróżniam się z tłumu, twierdzi, że to dzięki mnie odniósł połowę swoich sukcesów związanych z naszym zespołem.
 Nigdy nie wystąpiłam na scenie, chociaż kocham tańczyć. Co było tego powodem? Odpowiedz jest prosta.
STRACH 
 Strach przed reakcją i opinią inny, co powiedzą gdy wyjdę i zatańczę na scenie? Nawet nie chce o tym myśleć.
 Lecz były też dobre strony, mogłam z widowni obserwować jak Martin wiruje na parkiecie. Był najlepszy z całej grupy. Gdy zaczynał tańczyć zawsze wstrzymywałam oddech.
 Martin, mój Martin niezłe ciacho, super tancerz, inteligentny, zabawny. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność ale przystopuję. Tańcem zajął się gdy zginął mu ojciec Mistrz Tańca Towarzyskiego, chciał w ten sposób uczcić jego pamięć. Jakiś czas po tym taniec stał się częścią jego życia.
 - Kończymy!- krzyknął trener przez co wyrwał mnie z zamyśleni. - ISKIERKO pomogłabyś mi? Nie mogę uporać się z tymi rozpiskami.
   Oczywiście, że mu pomogę. Dzięki temu mogłam zostać dłużej w teatrze.
  Po uporaniu się z papierami wskoczyłam na scenę i puszczając muzykę z radia dałam się ponieść rytmom muzyki.  

1 komentarz:

  1. Martin *_*
    Szkoda, że tak krótko, ale już zaczynam się powoli jarać tym twoim opowiadaniem i czekam na następny rozdział. Mogłabyś mnie informować w komentarzach na moim blogu o twoich nowych wpisach? Znasz adres ;)

    OdpowiedzUsuń