piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 7

*Oczami Roxann*
Dzwonek informujący o końcu lekcji sprawił, że wszyscy z okrzykiem ruszyli w stronę szafek. 
Ja wyszłam ostatnia. Nie chciałam bliskiego spotkania z osobnikiem, który od początku zajęć sprawiał, że czułam się nieswojo. Powolnym krokiem ruszyłam na parter szkoły, gdzie przez cały korytarz rozciągał się szereg niebieskich szafek. Podeszłam do jednej z nich z numerem sto dwudziestym trzecim i wyjęłam z niej skórzaną kurtkę, którą założyłam na koszulkę z logo Kiss kupioną niedawno w galerii. 
Ruszyłam w stronę teatru po drodze zahaczając jeszcze o klasę od informatyki, by zabrać aparat gdyż miałam za zadanie porobić zdjęcia na forum szkoły. Wyszłam ze szkoły i ruszyłam przez park w stronę teatru, do którego miałam pięć minut.
Weszłam głównymi drzwiami, przywitałam się z dozorcą i ruszyłam długim korytarzem w stronę sali. Na scenie znajdowała się już większość tańczących więc pozostali na pewno
byli za kulisami, Martin stał na scenie odwrócony do mnie plecami lecz 
gdy tylko weszłam odwrócił się do mnie przodem i spojrzał mi w oczy. Przez chwile patrzyliśmy na siebie w milczeniu, lecz ja nie wytrzymałam i jako pierwsza spuściłam wzrok. Ruszyłam między rzędami ławek, rzuciłam torbę obok siedzenia trenera i usiadłam na swoim miejscu. By zająć 
czymś swe myśli sięgnęłam po aparat i zaczęłam przeglądać ustawienia. Wreszcie ktoś włączył muzykę i wszyscy ustawili się w szeregu, ja za to wskoczyłam na scenę i zaczęłam cykać zdjęcia, które moim zdaniem wyszły całkiem nieźle.
I tak minęła mi godzina na robieniu zdjęć. Gdy zegar wybił godzinę siódmą wszyscy poszli się przebrać, ja za to szybko wyszłam z budynku i ruszyłam w stronę szkoły, by oddać aparat i jak najszybciej pojechać do domu. 
Pół godziny później wjechałam na podjazd domu, byłam tak padnięta, że pierwsze co to ściągnęłam buty i rzuciłam się na łóżko. Lecz nie dane mi było odpocząć bo nie zdążyłam zamknąć oczu, poczułam wibracje telefonu. Treść brzmiała:  
"Za dziesięć minut u Ciebie ; ) "
Pierwsze co pomyślałam...
"Ooooo nie, co ona znów wymyśliła?"
Nicoll gdy tylko się zjawiła, krzyknęła:
-Imprezka!
-Co?!
-Słyszałaś. Tylko nie mów, że nie idziesz potrzeba Ci trochę rozrywki. No co tak leżysz, wstajesz i szykujemy się na balangę! 
Godzinę później wypindrowane od stóp do głów ruszyłyśmy w stronę auta, ja zatrzymałam się jeszcze w holu i przyjrzałam się ponownie w lustrze. Byłam ubrana w "małą czarną", tego samego koloru szpilki oraz odpowiedni dobrane akcesoria, dzięki Nicoll na głowie miałam burze blond loków. Moje oczy były machnięte eyelinerem oraz tuszem do rzęs czyli nic nowego, za to usta miały kolor krwistej czerwieni. Szczerze mówiąc nigdy nie zdecydowałabym się na tak wyzywający wizerunek ale nie chciałam sprawić przykrości przyjaciółce więc z szerokim uśmiechem na twarzy wsiadłam do auta.Zerknęłam na przyjaciółkę siedzącą za kierownicą, ta natomiast miała włosy wyprostowane włosy, tak samo jak ja "małą czarną", podarte rajstopy, były one najważniejszą częścią jej stroju, a na nogach założone miała czarne koturny.
Zanim się zorientowałam byłyśmy na parkingu pod klubem.
Pierwsze co stanęłam przy barze, zamówiłam piwo i wypiłam jednym duszkiem całość, (no wiem niepodobne to do mnie) Nicoll spojrzała na mnie wybałuszając oczy.
-No co, sama stwierdziłaś, że muszę się rozluźnić.
Ta szybko przybrała zwykły wyraz twarzy. 
-Ale czy ja coś mówię?
Przez następne piętnaście minut miałam opróżnione trzy kufle po piwie. Czułam jak moje ciało się rozluźnia.
Omiotłam wzrokiem całą sale a moje spojrzenie zatrzymało się na mężczyźnie siedzącym samotnie w drugim kącie sali, przyglądał mi się zaciekawionym wzrokiem. Zauważywszy, że mu się przyglądam posłał mi zalotny uśmiech. Zmieszana odwróciłam się w stronę baru, kiwnęłam na barmana, a ten zjawił się przy mnie błyskawicznie.
-Co podać?
-Margarite.
-Dla mnie to samo.
 Odwróciłam się szybko w stronę mówiącego. Przede mną stał ten sam mężczyzna, któremu się przyglądałam. Przyjrzałam mu się uważniej, był on muskularnym brunetem o szarych oczach. Szału nie ma, pomyślałam, ale co mi szkodzi.
-Dama nie powinna siedzieć sama przy barze.
 Aha, zaczyna się, no ale cóż, jak szaleć to szaleć.
-Dzięki temu znalazłam miłego adoratora - posłałam mu zalotny uśmiech. Mój towarzysz odwzajemnił uśmiech. Rozmawialiśmy tak przez jakieś dwadzieścia minut.
-Pozwolisz, że na chwilkę się ulotnie?
-Jeśli obiecasz, że wrócisz.
-Ależ naturalnie.
Poszłam do łazienki, gdy wróciłam Chris siedział na swoim miejscu.
-Na czym skończyliśmy.
Duszkiem wypiłam drink.
Przez jakieś pięć minut rozmawialiśmy jeszcze na różne tematy, gdy nagle poczułam zawroty głowy. Mój towarzysz zrobił zmartwioną minę. Chciałam podejść do Nicoll lecz gdy tylko dotknęłam podłogi musiałam przytrzymać się blatu, gdyż moje nogi nie wytrzymały ciężaru ciała, a w głowie zaczęło mi się jeszcze bardziej kręcić. Nagle przy mnie stanął jeszcze jeden osobnik.

*Oczami Martina*  
-Przyznam, że wypad do klubu był świetnym pomysłem.
-Ogólnie umówiłem się tu z Nicoll ale pomyślałem, że ciebie też zabiorę. 
-Nicoll? Sama przyszła.
-Nie, napisała, że zabrała ze sobą Roxann. A co?  
-Nie nic.   
Gdy tylko weszliśmy na Jonathana rzuciła się rudowłosa dziewczyna i dała mu soczystego całusa. Gdy skończyła zwróciła się do mnie. 
-Cześć Martin.   
-Cześć.
-Jasne.
-To co znajdziemy tu jakiś stolik?
-Okej.
Jonathan poszedł przodem torując nam drogę, Nicoll chciała już pójść za nim lecz złapałem ją za nadgarstek, spojrzała na mnie wyczekująco.
- Nie wiesz gdzie jest Roxann?
Ta skrzyżowała ręce i spojrzała na mnie z rozbawiona.
-Co?!
-Nie, nic. Tam - kiwnęła w stronę baru - jest twoja tancerka.
Spojrzałem na nią zaskoczony.
-Powodzenia - uśmiechnęła się do mnie znacząco i ruszyła w stronę Jonathana. 
Ruszyłem w stronę wskazaną przez Nicoll. Roxann rozmawiała z jakimś gościem, nagle zeszła z krzesła i złapała się lady bo by upadła na kolana. Szybko do niej podbiegłem i pomogłem wstać.
-Martin? Co ty tu robisz.
Tamten gościu był nieco zakłopotany.
-No to ja pozwolicie, że się oddale, zajmiesz się koleżanką prawda?
-Roxann dobrze się czujesz?
-Nie wiem, kręci mi się w głowie.
-Zawiozę cię do domu.
Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę wyjścia.


*Oczami Roxann*  
Usłyszałam grającą cicho muzykę, usłyszałam silnik auta, otworzyłam ostrożnie oczy i zobaczyłam Martina siedzącego za kierownicą.
-Martin? - wyszeptałam - Co się stało? - podniosłam się do pozycji siedzącej. - Auć! Moja głowa.
-Zemdlałaś w klubie więc postanowiłem zabrać Cię do domu. 
Przez głowę przeleciały mi sceny z dzisiejszego wieczoru.
- Zajebie tego idiotę.
Martin słysząc to zaśmiał się cicho lecz nagle spoważniał.
-Odpocznij - spojrzał na mnie zmartwiony w jego oczach było widać troskę.
Zamknęłam oczy i poczułam,że znowu zasypiam.

*Oczami Martina*
Zaparkowałem przed jej domem i zerknąłem z ukosa czy śpi. Spała.
Otworzyłem drzwi od strony pasażera znalazłem klucze w torebce, wziąłem Roxann na ręce i po chwili znalazłem się z nią na piętrze jej mieszkania. Nie chcąc jej budzić położyłem ją w łóżku.
Popatrzyłem na nią z góry, wyglądała tak słodko. Nie mogłem się powstrzymać.
Pochyliłem się nad nią i pocałowałem w usta.
Szepnąłem jeszcze dobranoc, ponownie pocałowałem, tym razem w czoło i ruszyłem w stronę wyjścia, będąc w kuchni postanowiłem nie zostawiać jej w takim stanie więc ruszyłem w stronę salonu i zasnąłem na sofie.

4 komentarze:

  1. Pocałował ją!!! *_*
    Tylko szkoda, że nie będzie niczego pamiętać, bo niby jak :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe jaką minę będzie miała Roxann, jak zastanie Martina na kanapie!
    A, 9 u mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 u mnie.
      I KIEDY COŚ DODASZ?! JA TU UMIERAM Z WYCZEKANIA!

      Usuń
  3. Co jest? Dlaczego znikłaś? I co z tobą? Proszę, wróóóć do bloga, bo ja wciąż czekam na ósmy!
    No, zapraszam bo u mnie się coś pojawiło, ale mój blog już nie jest taki jak kiedyś bez twoich komentów i wogóle jest inaczej, gorzej.
    WRACAAAAAAAAAAAAAAAAAJ!

    OdpowiedzUsuń